expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 14 listopada 2013

Supernatural part 4

No siemanko wszystkim!
Trochę czasu minęło od ostatniej notki, ale jestem i dodaję kolejny już 4 part opowiadania Supernatural! :D
Jeszcze coś mi się przypomniało... Jeśli chcecie mnie o coś zapytać, wbijajcie na mojego aska :D

http://ask.fm/JacksonowaEmaa

Zapraszam również na mojego Tumblra. Codziennie cuś tam dodaję :D

http://jacksonowamjteam.tumblr.com/

Dobra nie gadam tylko dodaję :D


Patrzyłam się na nich i myślałam, że ze śmiechu pęknę... Sam miał minę w miarę ogarniętą, ale Dean... Aż go odrzuciło xD



- Seriously?- Powiedział zdziwiony Dean. Ja się uśmiechnęłam i odwróciłam się do Michael'a.
- Michael to Dean, Dean to Michael- Podali sobie dłonie.- Michael to Sam, Sam to Michael.
- Cześć.- Powiedział uśmiechnięty Michael i podał dłoń Sam'owi.
- Dobra, wchodźcie chłopaki. Zaraz wam wszystko wyjaśnię...- Powiedziałam i popchnęłam braci do pokoju gościnnego.- Usiądźcie sobie chłopaki, ja zaraz wrócę.- Powiedziałam i poszłam do kuchni po zimne piwo. Sam i Dean zawsze piją piwo. Kochane pijoki xD Wyjęłam cztery butelki, dla każdego po jednym i wróciłam do chłopaków.
- Chcecie?- Spytałam się ich.
- Dawaj.- Powiedzieli moi bracia.
- A ty?- Popatrzyłam się na Michael'a. Ten tylko pokiwał głową.
- Dzięki, nie piję.
- Dobra, jak chcesz. Więcej dla nas.- Zaśmiałam się i usiadłam na fotelu.
- Dobra Jess... To od kiedy znasz Króla Popu?- Zaśmiał się Dean. No i masz... Zaczęło się przesłuchanie.
- Od niedawna... Dzisiaj zadzwonił do mnie z samego rana, bo potrzebował fotografa... Przyjechał do nas do firmy i tam...ekhem..- Postanowiłam nie mówić im o tym całym incydencie w pracy.
- No i tam omówiliśmy wszystko co było trzeba.- Uratował mnie Michael. Popatrzyłam się na niego z wdzięcznością.
- No właśnie.- Przytaknęłam mu.- Później po pracy zadzwoniłam do Dean'a i dowiedziałam się o tacie, a później musiałam się przejechać samochodem. Zawsze tak robię jak muszę coś przemyśleć. Później zadzwonił Mike i zaprosił mnie do kawiarni. Zgodziłam się. Posiedzieliśmy tam kilka minut, bo zaraz do kawiarni wpadł jakiś dziennikarz i musieliśmy uciekać. Przyjechaliśmy do mnie i tak siedzimy już tak od 21:00.
- Ekhemm... Dobra, ale możesz mi wytłumaczyć dlaczego koleś nosi moją koszulę?- Dean nie lubił kiedy ktoś ruszał jego rzeczy bez pozwolenia, ale co? Mike miał chodzić tak po domu z gołą klatą? Coż... Dla mnie spoko, ale gdyby chłopacy tak go zobaczyli to już w ogóle byłby  wykład od Dean'a.
- Oj brat, nie nerwicuj się tak. Wylałam na niego sok niechcący...- Uśmiechnęłam się.- Nie miałam co mu dać to dałam mu twoją koszulę... Nie gniewasz sie nie?- Zrobiłam słodkie oczka i zaraz wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- No dobra... Niech ci będzie...- Mruknął mój brat.
- Jess... dlaczego byłaś  taka zdenerwowana kiedy zadzwoniłaś do Dean'a?- Zapytał sie Sam.
- No właśnie...- Posmutniałam.- Od tego soku wszystko się zaczęło.- Popatrzyli się na mnie jak na głupią.- Zaraz wszystko wam opowiem... Otóż gdy wylałam na niego ten nieszczęsny sok, poszłam szybko po twoją koszulę Dean. Kiedy weszłam do tego pokoju, zobaczyłam na jego klacie taki sam tatuaż jaki macie wy...
- Pokaż.- Powiedział Dean, co mnie zdziwiło. Na oglądanie cudzych klat mu się zebrało xD Michael rozpiął koszulę i pokazał tatuaż. Zdziwiony Dean oparł się o oparcie kanapy.
- No i później przyłożyłam mu sztylet do gardła i zaczęłam krzyczeć kim jest itd.
- Mooooja krew.-Zaśmiał sie z dumą Dean.
- No i on mi powiedział..... że jest łowcą.- Popatrzyłam na ich miny.. byli zdziwieni do potęgi, ale kontynuowałam.- Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek. Powiedział, że kiedy ostatnio był na robocie znalazł to....- Podałam chłopakom obrączkę taty.
- Jess....- Dean popatrzył się na mnie jakby z współczuciem.
- I zgadnijcie gdzie on to znalazł! W Lawrence! Coś musiało się stać, tata nigdy nie zdejmował obrączki... Coś się musiało stać...
- Jess!- Krzyknął Dean. Aż podskoczyłam na fotelu.- Jess...- Wstał.- Musimy z Sam'em ci coś powiedzieć.... Tata...- Zrozumiałam o co mu chodzi. Oczy mimowolnie zaszkliły się. Po jego policzku również spłynęła łza.


- Nie! To nie może być prawda!- Krzyczałam i przytuliłam się do mojego starszego brata.
- Ciiii... Jess. Uspokój się.
- Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedzieliście?!- Wrzasnęłam uderzając pięścią w klatkę piersiową Dean'a.
- Nie chcieliśmy cię martwić...- Powiedział Sam, a ja rozpłakałam się jeszcze bardziej. To jest po prostu niesamowite jak szczęście i beztroska szybko potrafią prysnąć jak bańka. Tak bardzo kochałam tatę...- Usiądź Jess.- Usiadłam z Dean'em dalej się w niego wtulając.
- Ale ja nawet... Ja nawet się z nim nie pożegnałam!- Powiedziałam zanosząc się płaczem.
- My też się z nim nie pożegnaliśmy.- Dean ścisnął mnie jeszcze mocniej... nawet nie wiem kiedy zasnęłam....
Poczułam, że ktoś mnie niesie.. Otworzyłam lekko oczy. Myślałam, że to Dean mnie niesie, ale się myliłam. To był Mike. Zdziwiłam się nieźle, ale nic mnie już nie obchodziło. Pozwoliłam aby sen zawładnął mną i znowu odpłynęłam do krainy beztroski.
                                                                                           *
Otworzyłam powoli oczy... Leżałam na swoim łóżku przykryta kocem. Odwróciłam się i mało na zawał nie zeszłam... Michael patrzył mi się prosto w oczy. Dzieliło nas góra 20 cm.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić...
- Nie musisz... sama się obudziłam. Tak w ogóle to co ty tu robisz?
- Przyniosłem cię tutaj, bo zasnęłaś wtulona w Dean'a. Chłopacy powiedzieli, że mam cię pilnować no to jestem.- Uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję, to miłe.- Pocałowałam go w policzek. Zarumienił się słodko. Uśmiechnęłam się do niego, ale gdy tylko sobie przypomniałam o tacie, po policzku spłynęła mi łza.


- Nie płacz... wszystko będzie dobrze, zobaczysz... Ciiii.- Ku mojemu zdziwieniu Michael usiadł na łóżku i przytulił mnie jak najmocniej do siebie. Nie wierzyłam, że obcy facet mnie tak po prostu przytuli, pocieszy...Zrozumie. W głębi duszy dziękowałam Bogu za to, że poznałam Michael'a. Znaliśmy się dzień, a czułam się jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Cieszyłam sie, że prawdopodobnie poznałam kogoś kto będzie mnie rozumiał i wspierał w trudnych chwilach. Postanowiłam, że nasza znajomość nie zakończy się na pracy. On zawsze będzie mógł na mnie liczyć. Odwdzięczę się za to co dla mnie robi. Postanowiłam, że chcę zostać jego przyjaciółką.
- Dziękuję.- Wymamrotałam.- Tak bardzo ci dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś.- Wypowiedziałam dalej będąc w jego ramionach.




Wiem, wiem, że krótkie i beznadziejne, ale jak mnie wena napadła tak i napisałam.
Szczerze mówiąc to mało sama się poryczałam jak to pisałam...
Do zobaczenia wszystkim!!!
Kocham Was za to że ciągle tu ze mną jesteście!

Emaa