expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 11 października 2014

Sometimes goodbye’s the only way...

Cześć Wszystkim!
Wiem, że mnie tutaj nie było baaaardzo długo. I w sumie miałam tu nie wchodzić, ALE strasznie mi głupio, że tak to wszystko zostawiłam. Jestem wręcz na siebie wściekła grr.
Wpadłam tylko powiedzieć, że na tym blogu jak i na mjteam.blog.pl mnie nie zobaczycie. Jak już wcześniej pisałam- nie dam rady tego dalej prowadzić. Skończyły mi się pomysły.
Ale jest jeszcze jedna, dosyć ważna sprawa...Pamiętacie może jak pisałam, że mam zamiar zająć się fantastyką? Zajęłam się. Ba! Nigdy mi się tak dobrze nie pisało. ;)
Mam taki plan, że to normalnie musi wypalić! Magia i te sprawy. ^.^
Jest to fantastyka z nutką fan fiction. I nie, to nie jest o MJ. Przejdę do sedna...Mielibyście ochotę i cierpliwość, aby czytać dalej moją 'twórczość'?
Jeśli tak, to piszcie w komentarzach (o ile jeszcze tu jesteście xD). Jeśli pojawią się pozytywne komentarze, to za miesiąc, góra trzy pojawi się mój kolejny blog, na którym będziecie mogli sobie poczytać te moje wypociny. ;)
Postaram się trafić w Wasze gusta.
A to... to taki mini spojler. :P








Ps. Nowy sezon Supernatural wyszedł! Oglądał już ktoś? Ja niestety jeszcze nie, ale mam zamiar to nadrobić. ;)

No..to ten.. Ja już spadam. Co do moich planów, to mam nadzieję, że jakoś to wszystko się ułoży i powrócę do blogowania, bo szczerze mówiąc brakuje mi tego tak samo jak kontaktu z Wami...

Pozdrawiam, Emaa ;)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Liebster Blog Award

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze
wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość
ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,
która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11
pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Chciałabym podziękować Jacksonce i Martuś za nominowanie mnie. To miłe, że pamiętacie o mnie i o moim blogu nawet teraz, kiedy przestałam pisać. ;)

Pytania Jacksonki:

1.Co sprawia ci największą przyjemność w prowadzeniu bloga?
   Sam fakt, że mogę wyrazić siebie poprzez wpisy.

2. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
    Szczerze? Sama nie wiem. Któregoś dnia po prostu pomyślałam " Założę bloga i będę pisać opowiadania". Moją inspiracją był blog  http://just-michael-jackson.blog.onet.pl/. To właśnie ten blog był pierwszym, którego zaczęłam czytać. ;)

3.  Co wydaje ci się najtrudniejsze w prowadzeniu bloga?
    Systematyczność. Trudno jest dodawać regularnie wpisy, ponieważ czasami nie ma czasu na napisanie choćby jednego zdania. 

4.   Jakie książki najbardziej lubisz czytać?
       Różne...W każdym razie najbardziej zafascynowała mnie "Saga o Ludziach Lodu" pióra Margit Sandemo.

5.   Jak się motywujesz do pisania?
       Nigdy jako tako się nie motywowałam do pisania. Jednego razu wpadałam na pomysł przy słuchaniu muzyki, a innym razem po prostu siadałam do laptopa i pisałam sama z siebie.

6.   Co cię uspokaja?
      Heh... Muzyka, moje kochane małe kotki, mój chomiczek Stefan. ;)

7.   Czy piszesz przy muzyce, jeśli tak to jakiej?
      Różnie to bywało. Pamiętam, że raz napisałam długaśną notkę tutaj na Supernatural przy Fall Out Boy feat. Elton John- Save Rock 'N Roll

8.   Jaka książka rozpoczęła Twoją przygodę z czytaniem?
      Kurczę... Nie pamiętam XD

9.   Ulubiony cytat?
      Dużo ich trochę, więc przytoczę kilka.
      "If you wanna make the world a better place, take a look at yourself."- Michael Jackson
     
 "I want to heal
 I want to feel 
What I thought was never real 
I want to let go of the pain I've held so long"- Chester Bennington, Linkin Park, " Somewhere I Belong"

 "I want to find something I've wanted all along
Somewhere I belong"- Chester Bennington, Linkin Park, "Somewhere I Belong"


  "In these promises broken
Deep below
Each word gets lost in the echo"- Chester Bennington, Linkin Park, "Lost In The Echo"


 Chyba wystarczy już, bo zaraz cały wpis zasypię tekstami piosenek Linkin Park XD

10. Jaką najgorszą książkę czytałaś w życiu?
      Zdecydowanie "Robinson Crusoe". Ja pierniczę...Kto takie nudne książki wymyśla, no błagam. ;___;

11.   Skąd pomysł na nazwę bloga?
        To proste. Blog miał być o Supernatural i Michaelu, więc wyszło Supernatural-And-Michael. ;)

 Pytania Martuś:

1. Skąd pomysł na tematykę bloga?
   Cóż... Fascynacja Michaelem i Supernatural. ;)

2. Co czujesz pisząc?
    Kiedy jeszcze pisałam, czułam wolność. Wolność wyobraźni. To niesamowite, że to jest MOJE opowiadanie i mogę robić z nim co tylko CHCĘ. Mogę zmieniać pojedyncze wątki w życiu bohaterów, dodawać nowych bohaterów...Nawet zmienić kolor włosów bohaterki, czy bohatera hahahahaha :D

3. Gdzie najczęściej piszesz?
    Zawsze pisałam w swoim pokoju na laptopie. 

4. Skąd czerpiesz inspiracje?
    Jak już wcześniej pisałam w odpowiedziach do pytań Jacksonki- moją pierwszą inspiracją był blog just-michael-jackson.blog.onet.pl. Inne inspiracje to teksty piosenek, Supernatural itd.

5. Gdybyś mogła przenieść jedną postać z dowolnego opowiadania do rzeczywistości, kto to by był?
    Jessica z mojego opowiadania o Supernatural albo  Roxanne z MJTeam. To są postacie inspirowane moją osobą oraz niektórymi zachowaniami osób, które znam i są mi bliskie. Te dwie postacie byłyby moim świetnymi przyjaciółkami. Oczywiście chciałabym przenieść do rzeczywistości Michaela z innych opowiadań, albo Dean'a z SPN and MJ. Eeeej... no właśnie... To jednak nie Jess albo Rox. Nein, nein, nein. Przeniosłabym Dean'a haha ^.^

6. Jaka była pierwsza książka, którą przeczytałaś?
   Boże...kobieto. Nie pamiętam. xD

7. Kiedy napisałaś pierwsze opowiadanie?
   No to jakoś tak będzie grudzień 2012. Tak. W grudniu zaczęłam pisać, bo 30 albo 31 grudnia założyłam MJTeam.

8. Kto z Twoich bliskich, znajomych i przyjaciół czyta Twojego bloga?
    Szczerze? Nie wiem. Wiem, że któryś rozdział na MJTeam przeczytała moja ciocia. xD W każdym razie mnie pochwaliła, że fajnie piszę. Ktoś z mojej klasy może czytać, ale nie wiem. Chociaż... chyba raczej nikt nie czyta. Pamiętam, że była pewna osoba, która czytała tutaj i na MJTeam, ale od kiedy zerwałam z nią znajomość to nic mi nie wiadomo na temat, czy czyta, czy nie i jakoś szczególnie mnie to nie obchodzi, ponieważ nie chcę mieć z nią do czynienia. Już wystarczająco podnosi mi ciśnienie, gdy tylko ją widzę. Kurczę, rozpisałam się trochę nie na temat. xD

9. Jakie filmy uważasz za jedne z najlepszych?
    Z seriali: Supernatural
    Z normalnych filmów: Top Gun, October Baby(popłakałam się na nim), Sinister, Paranormal Acktivity. Więcej sobie nie mogę aktualnie przypomnieć.

10. Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania?
    Z rodziny: moja kochana Ciocia, która zawsze znajduje dla mnie czas nawet, gdy ma pełno obowiązków na głowie.
   Z filmów: Dean Winchester. Nauczył mnie, że rodzina jest ważniejsza od wszystkiego.
   Z atrystów: Chester Bennington i Michael Jackson. Obaj mieli trudne dzieciństwo. Obaj kochają swoich fanów. Obaj kochają muzykę. Dzięki Chesterowi wiem, że nie mogę zmieniać się dla nikogo i, że nawet jeśli ktoś mnie obraża, każe się zmienić tylko dlatego, że jestem inna niż wszyscy, nawet jeśli w moją stronę lecą obelgi itd. to nic takiego. Odmienność czyni mnie tylko i wyłącznie lepszą. Dzięki niemu nie przejmuję się opinią innych. Zresztą...Chester kiedyś miał czerwone włosy, chodził z obrożą na szyi, a i tak fani go kochali, kochają i będą kochać. Prawdopodobnie usłyszał jakieś obraźliwe komentarze, ale co z tego? On nie przejmuje się takimi rzeczami. Ja idę Jego śladami. Nie przejmuję się opinią innych. Jeszcze chciałabym przytoczyć pewne wydarzenie. Otóż pewien umierający chłopiec powiedział, że przed śmiercią chciałby zobaczyć wokalistę Linkin Park, ponieważ to jego największe marzenie. Jakimś cudem udało się skontaktować z Chazem. A on? On znalazł czas, aby odwiedzić chorego chłopca, porozmawiać z nim i dodać otuchy. Niesamowity człowiek. Co do Michaela...Chyba każdy z Was wie jaki był. Mówił, że jeśli chcemy zmienić świat na lepszy, najpierw musimy spojrzeć na siebie i dokonać zmian. Kochał przyrodę, dzieci..Pomagał innym, odwiedzał chorych w szpitalach. Anioł nie człowiek. 

11. Czy bohaterowie Twojego opowiadania są inspirowane kimś z Twojego otoczenia?
     Jak pisałam wcześniej- Roxanne z MJTeam i Jess stąd są inspirowane na mnie i niektórych zachowaniach osób, które znam i są mi bliskie. I w sumie to chyba tyle. Reszta bohaterów nie jest inspirowana osobami, które znam.

 Jeszcze raz chciałabym podziękować Wam dziewczyny z nominację. To naprawdę miło z Waszej strony, że o mnie pamiętałyście. ;)

A oto moje pytania:

1. Jakiej muzyki oprócz Michaela słuchasz?
2. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka MJ?
3. Kto jest Twoim ulubionym aktorem/aktorką?
4. Jaki jest Twój ulubiony film?
5. Który z teledysków wybranego artysty podoba Ci się najbardziej? 
6. Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?
7. Grasz w gry na komputerze? Jaka jest Twoja ulubiona?
8. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
9.Z którą postacią z dowolnego opowiadania utożsamiasz się lub odnajdujesz u niej swoje cechy?
10. Główny bohater/bohaterka Twojego opowiadania jest inspirowany/a na Tobie?
11. Jaki jest Twój ulubiony serial?

Skończyłam hahah xD
Jeśli któreś z Was chciałoby mieć ze mną jakikolwiek kontakt to zapraszam:
Ask.fm- http://ask.fm/JacksonowaEmaa
Tumblr: http://villemo-and-her-crazy-life.tumblr.com/
Opisz Mnie- http://opisz-mnie.pl/MrsMaverick#_=_
Facebook- https://www.facebook.com/emila.chalimoniuk
E-Mail- kpax10@wp.pl

Pozdrawiam serdecznie, Emaa ;D

sobota, 14 czerwca 2014

Wyjaśnienia i przeprosiny...

Cześć Wam..
Na początku bardzo chciałabym Was przeprosić za to, że nie ma notek ani tutaj ani na mjteam ale nie umiem się zebrać do pisania. No i za to, że nie czytam Waszych notek.
Zmieniłam się. Zmienił mi się charakter. Zmienił mi się gust muzyczny. Co oczywiście nie oznacza, że już nie lubię MJ. Dirty Diana nadal jest moją ulubioną piosenką Mike'a. Obecnie wolę jednak posłuchać ciężkich brzmień i tzw. darcia mordy przez Chestera Benningtona z Linkin Park.
Zmienił się także mój gust jeśli chodzi o literaturę. Nie czytam już opowiadań za co strasznie Was przepraszam jeszcze raz. Był pewien czas, że chciałam zabrać się do czytania, ale kiedy zobaczyłam ile mam zaległości... Masakra. Obecnie maniaczę "Sagę o Ludziach Lodu" Margit Sandemo i nie potrafię się od tego oderwać.
Jeśli chodzi o MJTeam to muszę się przyznać, że nie potrafię już tego dalej poprowadzić. Wiem jakie będzie zakończenie, ale nie potrafię tego opisać. Tutaj na Supernatural także nie wiem jak to rozegrać. W ogóle nie mam pomysłu. Za to mam pomysł na całkiem inne opowiadanie i być może będziecie mogli (jeśli oczywiście jeszcze tu jesteście) zobaczyć mnie w całkiem innej odsłonie. Jeśli pomysł wypali i zabiorę się do pisania to opowiadanie będzie w stylu fantasy itp.
Wraz z innymi zmianami jakie we mnie zaszły, zmienił się także mój Tumblr. Podawałam kiedyś tutaj adres do niego. Nie ma tam już żadnych czarno-białych obrazków. Teraz są tam moje myśli i marzenia. ;)
Jeszcze raz Was bardzo przepraszam i zapraszam na mój Tumblr jeśli macie ochotę.

http://villemo-and-her-crazy-life.tumblr.com/

 
Pozdrawiam serdecznie! Emaa ;D

niedziela, 30 marca 2014

Informacyjnie ;)

Hej wszystkim!
Chciałabym Was tylko poinformować iż nie wiem kiedy na MJTeam pojawi się kolejny rozdział jakże nudnego opowiadania o Michael'u i Em
ily. Przyznam szczerze, że nawet nie zaczęłam pisać tego rozdziału. :/
Ale wszystko ma swoje powody. Otóż 1 kwietnia piszę test szóstoklasisty i chciałabym przygotować się do niego solidnie. Dwa dni po teście dochodzi sprawdzian z matmy i dzień później z polskiego i wtedy raczej też nie będę miała kiedy pisać opowiadanie.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i poczekacie jeśli oczywiście ktoś czyta na MJTeam. :)
No, to ja będę już kończyć... Trzymajcie za mnie kciuki żebym ten głupi test napisała jak najlepiej! ;)

Pozdrawiam Was serdecznie w ten piękny, wiosenny dzień, Emaa ;D

sobota, 22 marca 2014

Kolejna odpowiedź dla Mike'a ;D

Siemanko!
W tym poście chciałabym opowiedzieć na kolejny potok pytań Mike'a albo Juli. Nie wiem dokładnie, bo się nikt nie podpisał XD

Jaki jest mój ulubiony aktor?
Zdecydowanie Jensen Ackles, ale lubię też Tom'a Cruise'a. Z naszych polskich aktorów uwielbiam Roberta Więckiewicza, Borysa Szyca itd. 

Mój ulubiony pisarz?
Cóż... trudno to stwierdzić, ponieważ nie czytam zbytnio książek, ale lubię pisarkę Margit Sandemo. Prawdopodobnie o niej nie słyszeliście, bo jest to stara pisarka, ale napisała naprawdę fascynującą i ciekawą sagę pt. " Saga Ludzi Lodu". W mojej rodzinie wszystkie 42 tomy przechodzą z pokolenia na pokolenie. Najpierw czytała je moja babcia, później ciocia, później moja mama, następna ciocia, moja starsza siostra i w końcu ja. Chociaż przyznam szczerze, że nie przeczytałam wszystkich tomów xD

Mój ulubiony zespół?
Kurde... i znowu ciężko stwierdzić. Ogólnie to uwielbiam AC/DC, Guns N' Roses, Three Days Grace, Papa Roach, Fall Out Boy, Def Leppard, Foreigner, Sabaton i Queen. :)

Czy wolę Sam'a czy Dean'a?
Zdecydowanie wolę Dean'a. Nie dość, że jest odpowiedzialny, troskliwy itd to jeszcze mega przystojny *.*

Czy chciałabym być na miejscu Jess?
Oczywiście. Polowania, wspaniali bracia, Michael, dużo akcji <333 

Dlaczego właśnie Rock kocham?
To wszystko dzięki Supernatural, Markowi ( mój wujek xD) i mojemu kuzynowi. W Supernatural zawsze rozbrzmiewa jakaś zaczepista nuta jak np. AC/DC- Highway To Hell, u mojego wujka w samochodzie także lecą mega piosenki np. Three Days Grace- Operate. Pamiętam jak rok temu w wakacje chodziłam z kuzynem na spacery i on puszczał różne piosenki z SPN <33 Ogólnie koooocham Rock. Te brzmienia, te piękne gitary *.*
Szczerze powiedziawszy to kiedyś nie za bardzo przepadałam za tego typu muzyką, ale teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia *.* Nawet ubieram się w stylu Rockowym ;)

Kiedy dodam nową notkę?
Nie mam zielonego pojęcia. xD Jeszcze nawet nie zaczęłam nowej na MJTeam pisać, a co dopiero powiedzieć tutaj...

Jaka jest piosenka przy której piszczę z zachwytu?
Uuuulalaaa... dużo tego.No ale mogę wymienić. 
* Michael Jackson- Dirty Diana
* Three Days Grace- Operate
* Papa Roach- Walking Dead
* Foreigner- Hot Blooded
* AC/DC- Back In Black
* AC/DC- Highway To Hell
* Guns N' Roses- Paradise City
* Joan Jett- I Love Rock N Roll
* Joan Jett- Bad Reputation 
* Fall Out Boy- Alone Together
* Fall Out Boy- I Don't Care
* Three Days Grace- The High Road
* Three Days Grace- Chalk Outline
* Queen- We Will Rock You
* Queen- We Are The Champions

No, to chyba tyle xD
Cieszę się, że mogę opowiadać na Wasze pytania.

Pozdrawiam, Emaa ;D

Krótkie ogłoszenia parafialne ;)

Witam!
Chciałabym tylko Was prosić żebyście informacje o nowych notkach u siebie pisali mi na moje GG.
Mój nr GG.: 46547017
Niedługo pojawi się również zakładka, w której będziecie mogli pisać info o nowych notkach.;)

Serdecznie pozdrawiam, Emaa ;D


poniedziałek, 17 marca 2014

Supernatural part 7

Hejka!
Strasznie przepraszam za dłuższą nieobecność na blogu, ale przez ten cały czas byłam taka zalatane, że ja nie mogę. Ta szkoła mnie dobija ;___; Ciągle jakieś sprawdziany i Bóg wie komu to kurde potrzebne jest -,-
 Ejo u Was też tak wiatr pizga? Normalnie jak w Rosji xD Dzisiaj jak szłam ze szkoły do domu to myślałam, że się z chodnika wywalę xD
Ta notka jakoś tak mi się nie za bardzo podoba no, ale dobra.. oceńcie sami :)
A! I jeszcze piosenka do notki. Mam nadzieję, że pasuje. A tak na marginesie to Three Days Grace to niesamowity zespół ^.^


Jessica obudziła się w ciemnym miejscu. Otworzyła lekko oczy i spostrzegła, że zakuta jest w kajdany. Siedziała tak przypięta łańcuchem do ściany. Łańcuch był dosyć długi więc bez problemu mogła wstać. Ręce ją bolały niesamowicie, była cała poturbowana. Z nosa i wargi leciała jej krew. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszędzie było ciemno. Dziewczyna była przerażona, ale nie bała się o siebie. Bała się o jej braci i Michael'a. Miała nadzieję, że po tym "napadzie" Wendigo, nic im się nie stało. W tej chwili nie mogła jednak nic zrobić. Postanowiła siedzieć spokojnie i czekać na cud.
Tymczasem Sam i Dean przygotowywali miejsce na ognisko.
- Ty, a co ich tak długo nie ma?- Zapytał młodszy z braci.
- Nie wiem Sam... może coś się stało...- Powiedział Dean, wyprostował się i rozejrzał wokoło, ale nic poza drzewami nie zobaczył.
- Eeee tam. Pewnie chodzą po lesie.
- Ta i zbierają grzybki halucynki, Jess to anioł, a Michael to kosmita! Weź ty się człowieku czasem puknij w głowę, bo głupoty pieprzysz.- Powiedział zirytowany Dean. W tym samym czasie zza krzaków wybiegł Michael. Oparł dłonie o kolana i ciężko oddychał.
- No kurde wreszcie! Jak się chcecie bawić w berka ganianego to to nie jest odpowiednie miejsce na tą zabawę, bo tu grasuje pieprzony Wendigo, ok?!
- Jess...- Zaczął MJ dalej ciężko oddychając.
- Co Jess?- Zapytał Sam.
- Porwał ją.
- Kto?
- Wendigo ją porwał!
- Miałeś ją pilnować!- Krzyknął Dean i podszedł do niego.
- Uciekaliśmy, ale nas dogonił. Musimy jej szukać!
- Miałeś ją pilnować do cholery!- Dean złapał go za kurtkę i pchnął na drzewo.
- Ejejejejej! Spokój!- Próbował rozdzielić ich Sam, ale nic to nie dało.
- Możesz chociaż raz mnie posłuchać?!- Krzyknął Mike.- Jej teraz może dziać się krzywda, a tobie na złości się zebrało. Zamiast się kłócić powinniśmy jej szukać.- Powiedział, a Dean ustąpił.
- Ok. Sam, bierz broń i idziemy.- Zwrócił się do brata.- A ty...- Pokazał palcem na MJ.- Zostajesz.
- Co?! Nigdy w życiu! Idę z wami. Obiecałem sobie, że własnoręcznie zabije to dziadostwo.
- Ok, jak chcesz.- Dean złapał za broń i zaczął zmierzać w głąb lasu.- Idziecie?- Zapytał, a Sam oraz  MJ zabrali broń, latarki i poszli za nim.
Jess już dawno straciła nadzieję, że ktoś ją uratuje. Nagle przypomniało jej się, że w bucie ma swój mały sztylet i spinkę do włosów której nigdy nie używała. Nosiła ją w razie sytuacji właśnie takiej w jakiej się znalazła. Wyjęła spinkę i otworzyła kajdany po czym wyciągnęła sztylet z buta i wstała na równe nogi. Postanowiła zwabić Wendigo. Ręce schowała za siebie, aby myślał, że dalej jest zakuta, a następnie zaczęła głośno wrzeszczeć.
- Chodź tu szmaciarzu! Wyjdź w końcu z kryjówki! No dawaj!- Gardło już ją bolało, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Chwilę później usłyszała jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajduje. Pomyślała, że to może jej bracia i Michael, ale zamiast tego pięknego "z buta wjeżdżam" Dean'a w drzwi, zobaczyła tą wielką kreaturę. Stał naprzeciw niej. Widziała tylko, że jest ogromny. Nie widziała jego twarzy, ponieważ było ciemno.
- No w końcu wyszedłeś! Podejdź tu łysa pało! Tak ci kuźwa facjatę przerobię, że cię własna matka nie pozna o ile ją w ogóle masz!- Zaczęła krzyczeć, a Wendigo podszedł do niej pokracznym krokiem. Teraz patrzył się jej prosto w oczy. Na twarzy Jess pojawił się uśmiech godny psychopaty. Zaczęła śmiać się w głos. Po chwili plunęła kreaturze prosto w twarz. Wendigo zaczął głośno wrzeszczeć.
- No dalej szmato! Zabij mnie! Ani trochę się ciebie nie boję!- Poczekała aż podejdzie do niej trochę bliżej, a gdy już to zrobił i chciał jej coś zrobić, ona z impetem przejechała mu sztyletem po oczach. Skorzystała z okazji iż go oślepiła i zaczęła uciekać. Zamknęła drzwi i biegła ciemnym korytarzem, a za plecami słyszała ryk bestii. Wszystko ją bolało, ale nie poddawała się i biegła dalej.   Po chwili ujrzała jakieś ruchome jakby od latarki światło dochodzące zza zakrętu. Skręciła w stronę światła i nagle znalazła się na dworze. Oślepił ją strumień światła. Przyjrzała się dokładnie skąd pochodzi i zaczęła biec w tamtą stronę.
Sam, Dean i Michael szukali Jessiki po całym lesie. Wołali ją, ale nikt się nie odezwał. Po 

godzinie poszukiwań kiedy już stracili nadzieję, ujrzeli daleko przed sobą wejście do starej kopalni.  Nagle przed nimi coś się poruszyło. Dean uniósł i przeładował swoją broń po czym wszyscy czekali na rozwój sytuacji. Okazało się, że to jakaś osoba szła w ich stronę.
- Jess!- Krzyknął Dean i opuścił broń. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko i szła pomału do nich. Sam oraz  Michael stali trochę dalej z tyłu.
- Słyszałeś?- Spytał MJ rozglądając się na wszystkie strony. Usłyszał bowiem jakiś szelest.
- Ale co?- Odpowiedział Sam.
- No tam  z krzaków coś było słychać...
- To pewnie tylko wiatr.
Jessica szła powoli, kulejąc i trzymając się za bolący bok. Nagle ni stąd ni zowąd za dziewczyną pojawiła się ta wielka postać. Dean zobaczył ją pierwszy.
- Jess! Padnij!- Krzyknął i znowu uniósł broń.



 Jessica skuliła się, a w tym czasie jej starszy brat strzelił kilka razy w kreaturę. Niestety na bestię to nie podziałało, wręcz przeciwnie, zaczęła biec w stronę Dean'a. Ten nie wiedział co robić, więc stał w miejscu. Strzelił jeszcze do niego kilka razy, a potem zaczął uciekać. Wbiegł do tej starej kopalni. Biegł na oślep aż w końcu ujrzał ciemny zakamarek, w którym postanowił się schować. Schował się za dużą skrzynią, ukucnął i postanowił poczekać aż potwór sobie pójdzie. Wendigo wpadł do pomieszczenia, gdzie znajdował się Dean. Rozejrzał się, zobaczył, że nikogo nie ma i sobie poszedł. 

Winchester wyszedł z ukrycia i powoli zaczął podchodzić do drzwi. Zobaczył czy ktoś kryje się z drzwiami, ale nikogo nie było, więc poszedł dalej powolnym krokiem.
                                *

- Dean! Do cholery jasnej, Sam! Gdzie on jest?- Zapytała Jess. Ona, Michael oraz Sam stali w lesie i nie wiedzieli co robić.
- Wbiegł do kopalni. Musimy tam iść.-Odpowiedział Sam.
- Tak, tylko że za nim wbiegł Wendigo. Musimy być ostrożni jeśli chcemy przeżyć.- Wtrącił się MJ. Wzięli broń, koktajle Mołotowa na Wendigo, latarki i powoli weszli do kopalni. Przeszukali kilka pomieszczeń, ale Dean' a ani widu ani słychu. Jess zatrzymała się.
- Co się stało?- Zapytał Michael i podszedł do niej.
- A jeśli... a jeśli coś mu się stało?
- Jess.. no coś ty.. Dean jest twardy, a przede wszystkim sprytny. Pewnie się schował, albo jest tu gdzieś.- Powiedział MJ i przytulił ją. Nagle usłyszeli ryk.
- Wendigo...- Powiedział Sam.- Idziemy stąd.- Zarządził i wszyscy pobiegli do innego pomieszczenia. Usłyszeli cichy jęk.
- Możesz nie jęczeć?- Jess zwróciła się do MJ, a ten zdziwiony poparzył się na nią.
- To nie ja.- Uniósł ręce w geście obronnym. Jessica skierowała latarkę na Sam'a.
- Na mnie się nie patrz. To nie ja.- Odpowiedział. Jess rozejrzała się po pomieszczeniu. Znowu dało się usłyszeć cichy jęk. Dziewczyna skierowała swój wzrok w kąt. Zobaczyła tam mężczyznę przykutego łańcuchami tak jak ona wcześniej. Biedak był cały we krwi i ledwie żył. Sam podszedł do niego i rozkuł go.
- Możesz chodzić?
- Ummm... T-tak..- Wymamrotał tamten i wstał powoli.- Dziękuję wam, że mnie uratowaliście.
- W sumie to dziękuj mojemu starszemu bratu,  bo gdyby on nie uciekł od Wendigo i nie schował się gdzieś tutaj w tej pieprzonej kopalni to te dziadostwo by cię zjadło.- Uśmiechnęła się sztucznie młodsza Winchester.
- Twój brat? Dean?- Zapytał tamten. Jessica zdziwiła się, zresztą tak jak Sam i Michael.
- Znasz go? Był tutaj?- Spytała.
- Był tu taki jeden gość.- Zaczął mówić, ale przerwał mu kaszel.- Powiedział, że nazywa się Dean i obiecał, że po mnie wróci.
- Co? Kiedy to było?
- Ja wiem...? Nie mam zegarka, ale na oko to tak jakoś 15 minut temu tu był.
- Mówił coś jeszcze?- Zapytał MJ.
- Nie. Powiedział tylko to co przed chwilą wam powtórzyłem... Ty...- zwrócił się do Michael'a.- A ty przypadkiem nie jesteś ten.. jak on się nazywa...
- Michael Jackson?- Zapytała Jess, a chłopak pokiwał twierdząco głową.- Koleś tylko do niego podobny jest. Pieje jak kogut, a o jego "tańcu" to ja nic nie wspominam nawet. Jacksonowi nawet do pięt nie dorasta.On się nazywa... eee... Jack Smith.  No, a teraz może chodźmy już, bo zaraz Wendigo też go z MJ pomyli i jeszcze po autograf przybiegnie. Z dedykacją dla małych Wendigusiów.- Powiedziała, a Michael roześmiał się. Wyszli z pomieszczenia i właśnie szli ciemnym korytarzem. MJ podszedł do Jess, która szła na samym przodzie.
- To one w ogóle mogą mieć dzieci?- Zapytał przez śmiech.
- A bo ja wiem? Tak se powiedziałam.- Odpowiedziała a ten znowu się roześmiał.
- I z czego ty się ryjesz?
- Z tego autografu. Potrafisz ludzi słowem rozwalić dziewczyno.
- Danke schon, a teraz się skup, bo na serio zaraz nam tu Wendigo wyleci.
- To go zabijemy.
- Ciekawe jak? Zamoonwalkujesz go na śmierć? Życzę powodzenia.
- Przecież mamy koktajle Mołotowa...
- A no joooo. E, to nie mamy się co martwić. Trzeba tylko Dean'a znaleźć i będzie zajebiście.- Nagle Jessica poczuła silny ból brzucha. Złapała się za bolący brzuch i oparła się plecami o ścianę.
- Jess, co się stało?- Michael błyskawicznie podbiegł do niej.
- Boli.- Powiedziała i podciągnęła lekko koszulkę. Na całą szerokość jej brzucha rozpościerała się wielka rana prawdopodobnie od pazurów Wendigo. Po chwili przy dziewczynie był jej młodszy brat.
- Co się stało?- Zapytał Sam.
- Podrapał mnie jak mu się chciałam wyrwać.
- Kto? Jack?- Zapytał tamten koleś, którego uratowali.
- Co? Jaki Jack? Aaa... nie. Wendigo mnie podrapał.- Powiedziała i wstała powoli.- Już mi lepiej. Idziemy.
- Ale na pewno?- Spytał z troską Michael.
- Jasne Mi...- zawahała się.- To znaczy Jack. Wszystko w porządku.- Ruszyli dalej. Szli ciemnym korytarzem.
- Skręćmy tam w lewo.- Powiedział Michael widząc skręt w lewo jakieś 3 metry przed nimi.
- A nie lepiej iść prosto?- Zapytała Jessica.
- Tam już byliśmy- Wtrącił się Sam.
- No doooobra.- Mruknęła młodsza Winchester i już więcej nic nie powiedziała. Szli w milczeniu z latarkami, które oświetlały im drogę. Skręcili w lewo i nagle jakby spod ziemi wyrósł przed nimi Wendigo. Jessica z Michael'em podświadomie złapali się za ręce i stali tak przerażeni. Bestia stała przed nimi, gdy nagle zaczęła głośno ryczeć. Nikt nie wiedział co robić, kiedy nagle kreatura zaczęła się do nich przybliżać. Cofali się powoli.
- Ma ktoś te koktajle Mołotowa?- Zapytała Jess.
- Noo gdzieś tu..- Michael zaczął przeszukiwać swoją torbę.- Ej no! Mogę przysiąc , że je wziąłem!
- Jezuuuuu.... Jak zwykle. Jak coś potrzeba to nigdy nie ma.- Powiedziała zirytowana Jessica i puściła rękę Michael'a.- A ty co się kurde gapisz stara dupo?! Wypierdzielaj mi z drogi bo chce przejść!- Warknęła i próbowała przejść lecz Wendigo zamachnął się i swoimi pazurami podrapał jej ramię. Poczuła przeszywający ból i upadła na ziemię, a Wendgio w tym samym czasie znowu podniósł swoje wielkie ramię i znów chciał zaatakować dziewczynę, gdy nagle usłyszeli głośny huk, a potwór padł na ziemię. Po chwili zauważyli jak w jego stronę leci koktajl Mołotowa, a Wendigo cały staje w płomieniach.



 Spalił się dość szybko. Jessica zdezorientowana patrzyła się na to wszystko. Po chwili zauważyła, że tym kimś, który zabił potwora był nie kto inny jak jej starszy brat, Dean. 

Podbiegł do niej szybko i pomógł jej wstać.
- Nic ci nie jest?- Zapytał troskliwie, a jego młodsza siostra syknęła z bólu.
- Boli strasznie. Już jedną bliznę będę miała na brzuchu, a teraz jeszcze mi w ramię przypierdzielił. No, ale poza tym to nic mi nie jest.- Uśmiechnęła się i z całej siły klepnęła Dean'a w plecy.
- Ja to się chyba nigdy nie przestanę dziwić dlaczego ty masz tyle pary w rękach...
- Po braciszku.- Wyszczerzyła się od ucha do ucha.
- Dobra, dobra... nie podlizuj się. A teraz chodź do mnie.- Przyciągnął ją do siebie i przytulił.- Nie wiem co bym zrobił gdyby coś ci się stało.
- Wiem braciszku. Ja nie przeżyłabym gdyby coś ci się stało.- Stali tak jeszcze przez chwilę aż Dean zobaczył, że pod ścianą stoi ten chłopak, którego spotkał wcześniej.
- Tony? Mówiłem żebyś tam został...
- Uratowaliśmy go, bo zanim byś się ruszył to by go ta bestia pożarła.- Wtrącił się Sam.
- Dobra.. chodźmy stąd bo wszystko mnie boli...- Powiedziała Jess. Wyszli wszyscy z kopalni, odnaleźli samochód i pojechali do miasta. Okazało się, że człowiek, którego uratowali był jednym z tych kilkorga przyjaciół, którzy wyjechali pod namiot do lasu. Do mieszkania Jessiki przyjechali dopiero o 4:00. Sam i Dean poszli już spać, a MJ i Jess siedzieli  u niej w pokoju na łóżku.
- Wiesz.... przydałoby się przemyć te rany...- Zaczął Michael.
- No wiem.. Tylko, że to dziadostwo drapnęło mnie nawet na plecach, a sama tam nie dosięgnę.
- Mogę ci pomóc przecież.- Dopiero po chwili dotarło do niego co powiedział. Spuścił głowę i dodał- Chyba, że nie chcesz...
- A niby czemu nie? Dawaj chodź idziemy do łazienki i mi pomożesz, bo ja na serio sama nie sięgnę.- Zaśmiała się i razem poszli do łazienki. Jessica wyciągnęła wszystkie potrzebne rzeczy do opatrywania i dała je MJ.- Ściągnąć koszulkę?- Zapytała, a Michael zaczerwienił się.
- Nie wiem.. jak wolisz.- Wymamrotał.
- To ja może ją na razie zostawię....- Zawahała się.- Albo dobra tam.- Powiedziała, ściągnęła koszulkę i oparła się o wannę. Michael jeszcze bardziej się zaczerwienił, ale opatrzył jej rany, które rozpościerały się praktycznie na całym brzuchu i ramieniu. Kiedy było już po wszystkim Jessica uśmiechnęła się i podeszła do niego.
- Dziękuję Mike.- Powiedziała i zaczęła przybliżać swoją twarz do jego. Dzieliły ich już praktycznie milimetry, gdy nagle ich usta złączyły się w czułym pocałunku. Obojgu aż zaprało dech w piersiach. Michael po chwili oderwał się od Jessiki.
- To już wiesz co czujesz?- Zapytał z nadzieją.
- Owszem, wiem.- Powiedziała cicho i znów go pocałowała.- A teraz chodźmy bo mi się spać chce.- Ubrała koszulkę i wyszła z łazienki, a za nią poszedł MJ.
- To ze mną śpisz, nie?- Zapytała kładąc się do łóżka.
- A jakże by inaczej.- Zaśmiał się i położył się obok Jess. Ona położyła głowę na jego torsie i leżeli tak kilka minut.- Dziękuję ci Jess...
- Za co ty mi dziękujesz?- Poderwała głowę do góry i spojrzała się na niego zdziwionym wzorkiem.
- Za to, że jesteś.
- A weź w ogóle przestań, co ty mówisz... Idź spać, bo już ci na mózg pada.- Cmoknęła go i wróciła do swojej poprzedniej pozycji. Chciała już iść spać lecz bolące rany jej nie pozwoliły. Rozmyślała nad tym co się dzisiaj stało. Gdyby ktoś jej pół roku wcześniej powiedział, że ona, Jessica Winchester będzie spotykać się z Królem Popu to by chyba wyśmiała tą osobę. A jednak, stało się. Miała nadzieję, że związek jej i Michael'a będzie trwał całe jej życie i że już zawsze będą mogli być razem. Tego pragnęła najbardziej. Szczęścia.


No i to by było na tyle.. Na MJTeam nie wiem kiedy nowa, zobaczy się ;)
Tutaj zresztą też nie wiem kiedy wrócę.
Przypominam o zakładce " Do mnie" gdzie możecie zadawać mi pytania.
 Jeśli w rozdziale są jakieś błędy to strasznie przepraszam. Chyba już mi na oczy pada, a przecież już okulary noszę xD
No to chyba tyle.... Dziękuję, że ze mną tu jesteście Kochani! :*

Pozdrawiam, Emaa ;D

wtorek, 11 lutego 2014

Odpowiedź dla Mike'a :)

W tym poście chciałabym odpowiedzieć na pytania Mike'a, które zadał mi w zakładce " Do mnie"

Ile mam lat?

W tym roku skończę 13.

Czym się interesuję?

Interesuję się muzyką, fotografią, blogowaniem, a także chciałabym kiedyś zostać YouTuberką czyli nagrywałabym filmiki o mnie itd. i wstawiałabym je na YouTube ;)

Co kocham robić?

Uwielbiam oglądać Supernatural, horrory i komedie, kocham przerabiać zdjęcia w moim ulubionym programie a mianowicie PhotoScape, kocham pisać opowiadania i dzielić się nimi z Wami Mordki :*, uwielbiam czytać opowiadania z MJ, uwielbiam oglądać na YouTube moich ulubionych  YouTuber'ów  a mianowicie Negatywa i jego dziewczynę Martynę nagrywającą pod nazwą Caramboli, kocham też  wnerwiać moją starszą siostrę <33

Który sezon Supernatural kocham lub lubię?

Coż... trudne pytanie... Kocham wszystkie sezony, ale te najlepsze to zdecydowanie 1,2,3,4 i 5 :)
 Sezony: 6,7,8 i 9 też bardzo lubię, ale to już nie jest to samo co wcześniej. Na tych pierwszych sezonach można się nieźle wystraszyć i ogólnie są cudowne *.* a te późniejsze już takie nie są. Nie ma tego dreszczyku emocji, ale mimo to są niekiedy epickie momenty. 


Cieszę się, że zadajecie mi pytania :) Mam nadzieję, że będzie ich więcej i będę mogła opowiedzieć Wam coś o sobie, swoich poglądach, zainteresowaniach, albo o moich niektórych odpałach :)
Tak przy okazji...Wspominałam o Negatywie i Caramboli... Są oni po prostu megaa :D  Nieźle można się naśmiać, szczególnie z Negatywa xD
Jeśli będziecie chcieli to mogę napisać o nich następny post. Dodam kilka najlepszych filmików np. jak grają w gry albo funny moments :)
Jeśli chcecie żeby następny post był o nich to proszę żebyście pisali w komentarzach, bo nie wiem czy w ogóle to Was zainteresuje :)

Pozdrawiam, Emaa ;D


niedziela, 9 lutego 2014

Supernatural part 6

Siemanko Wszystkim!
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale najpierw nie było weny a później net mi zwolnił -,-
W każdym razie jestem, dodaję nową i mam cichą nadzieję, że Wam się spodoba ;)


Tak! Jackson! Kocham cię!- Kiedy usłyszał te słowa, ogromny kamień spadł mu z serca.
- Ale... ale naprawdę?- Spytał niedowierzająco.
- Tak. To znaczy...chyba tak.- Spuściła wzrok. Mimo wszystko nie była do końca pewna tego co czuła. Michael wziął jej twarz w swoje dłonie. Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Nie wiesz co czujesz?- Pokręciła twierdząco głową. On uśmiechnął się tylko i zaczął przybliżać swoją twarz do niej. Dzieliły ich już tylko milimetry.
- Jess! Gdzie jesteś?- Usłyszeli Dean'a. Popatrzyli na siebie przestraszonym wzrokiem.
- Chowaj się pod kołdrę!- Szepnęła Jess, a Michael zerwał się z łóżka i jak najszybciej wśliznął się pod kołdrę na podłodze przywalając tym samym dzwona głową o ścianę. W tym samym czasie Dean wszedł do pokoju.
- O tutaj jesteś.- Powiedział.- A ten co?- Kiwnął głową na MJ.- Śpi już?
- Co? A tak... Zmęczony był. Pół dnia w studio siedział i w ogóle...- Zaczęła ściemniać.
- Aha...No dobra.. To ja już pójdę.- Odparł i wyszedł zanim zdążyła coś powiedzieć. Usłyszała cichy jęk za sobą. Odwróciła się i zobaczyła trzymającego się za głowę MJ siedzącego na podłodze.
- Mocno się uderzyłeś?- Podeszła do niego uśmiechając się. Michael zrobił smutną minkę.
- Mhmm.
-Ojeeej...- Ukucnęła obok niego i pocałowała go w głowę.
- Na czym my tu stanęliśmy?- Zaczął przybliżać swoją twarz do niej. Po chwili pocałował ją. Poczuła te jakże wszystkim znane motylki w brzuchu. Mimo to dalej nie wiedziała co tak naprawdę czuje. Przerwała pocałunek odsuwając się od niego.
- Michael... ja.. ja nie wiem. Proszę, nie naciskaj na mnie. Daj mi trochę czasu.- Powiedziała ze spuszczoną głową. Michael przybliżył się do niej i przytulił ją.
- Oczywiście skarbie. Dam ci tyle czasu ile będzie trzeba.- Powiedział  cicho i pocałował ją w głowę.- No! To kładziemy się?- Zaproponował z uśmiechem. Jess oderwała się od niego i pokiwała twierdząco głową.
-  Ok. Idziemy.- Uśmiechnęła się i zaraz oboje ułożyli się na jej łóżku. Przytuliła się do niego i zasnęła. Michael rozmyślał nad tym wszystkim. Naprawdę przez ten krótki czas zakochał się w niej jak wariat. Nie umiał przestać o niej myśleć. Ba! Nawet nie chciał. Przypomniał sobie ich pocałunek... Jej słodkie usta. To było coś pięknego. Uśmiechnął się do siebie i po kilku minutach także on usnął.
Tymczasem Sam i Dean siedzieli w kuchni i przeglądali gazety w poszukiwaniu roboty. Po chwili Dean odłożył ze zrezygnowaniem swoją gazetę.
- Nic.- Mruknął.- Masz coś?- Zapytał brata.
- Słuchaj.- Powiedział do Dean’a nie odrywając wzroku od gazety. Po czym zaczął czytać na głos.- W ubiegły czwartek w stanie Oregon doszło do makabrycznego mordu, którego ofiarą padł dwudziestoletni mężczyzna.  Przypominamy, że to już szóste morderstwo w stanie Oregon w  ciągu ostatnich czterech tygodni. Czy mamy do czynienia z seryjnym zabójcą?
- No to grubo.- Skomentował Dean.- Musimy to sprawdzić. Wyjedziemy jutro rano. Idę uprzedzić Jess, może jeszcze nie śpi.- Powiedział i wstał z krzesła. Kilka sekund później był już pod drzwiami od pokoju swojej siostry. Zapukał lecz nie usłyszał odpowiedzi. Wszedł powoli do pokoju. Ujrzał  swoją  siostrę wtuloną w Michael’a. Na początku się trochę przestraszył, ale później gdy zobaczył jej uśmiech na twarzy, kąciki jego ust same się podniosły. Wyszedł uśmiechnięty z pokoju i wrócił na swoje miejsce w kuchni. Sam zlustrował go wzrokiem.
- A tobie co? Masz minę jakbyś nie wiem co zobaczył.- Skomentował ze śmiechem.
- Co?- Dean wyrwał się z zamyślenia.- A nie, nic.
- Powiedziałeś Jess?- Zapytał na co Dean pokręcił przecząco głową.
- Nie. Śpi.
- To co robimy? Jedziemy dzisiaj, jutro z samego rana czy czekamy aż Jess wstanie?- Na te słowa Dean wstał z krzesła.
- Pakuj się. Jedziemy dzisiaj. Gdybyśmy czekali do jutra to Jess chciałaby z nami jechać.
- A co w tym złego, że pojechałaby z nami?
- Ślepy jesteś?- Dean postukał się otwartą dłonią w czoło.- Nie widzisz, że ona jako jedyna układa sobie życie? Wiesz ile łowców dostaje taką szansę? W sumie to ty pewnie też byś siedział jeszcze na Stanford gdybym cię wcześniej nie ściągnął żebyś mi pomógł szukać tatę.
- No w sumie fakt.- Sam przyznał rację bratu.
- Sammy, co tak stoisz? Pakuj manatki, mamy robotę.- Powiedział Dean pakując swoją torbę.
Piętnaście minut później...
Zanieś mi to do samochodu ja zaraz przyjdę.- Powiedział Dean podając bratu swoją torbę. Po chwili Sam zniknął za drzwiami. Dean wyciągnął karteczkę po czym napisał na niej żeby Jess się o nich nie martwiła. Karteczkę położył na stole po czym poszedł do samochodu.
Dosłownie 10  minut później obudziła się Jessica. Przetarła oczy i zeszła z łóżka uważając żeby nie zgnieść przy tym MJ. Postanowiła pójść do kuchni aby się napić. Nalała sobie mleka do szklanki i usiadła przy stole. Zauważyła, że na owym stole leży jakaś kartka. Z czystej ciekawości wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.
„ Kochana Siostrzyczko!
Musieliśmy wyjechać, bo mamy robotę do wykonania.
Nie martw się o nas, jeszcze wrócimy.
                                                Dean”

-No kurde chyba nie!- Krzyknęła oburzona- Chyba sobie ze mnie jaja robicie- Powiedziała i wzięła do ręki gazetę leżącą na stole. Pomyślała, że pewnie tam coś znaleźli i nie myliła się. Przeczytała artykuł o morderstwach w Oregon. Wstała z krzesła i poszła do swojego pokoju, ponieważ postanowiła obudzić Michael’a. Gdy weszła do pokoju, MJ jeszcze spał. Ukucnęła obok łóżka.
-Mike.. Mike wstawaj.- Mówiła szturchając go lekko. Ten powoli otworzył oczy.- Słodki jest.- Pomyślała.
- Coś się stało?- Zapytał zaspany.
- Wstawaj, mamy robotę.- Powiedziała, a Michael wstał z łóżka.
- No dobra. Daj mi pięć minut i możemy jechać.
Dziesięć minut później byli już gotowi.
- Jedziemy moim motorem.- Powiedział stanowczo Michael.
- A to niby kurde czemu?- Obruszyła się Jessica.
- Temu, że jeśli chcemy ich dogonić to musimy jechać szybko.- Odpowiedział zakładając swoją skórzaną kurtkę.
- Mój samochód też jest szybki.- Przekonywała go wbijając stopy w swoje ulubione buty.
- Jedziemy moim i koniec. Będzie szybciej.- Powiedział stanowczo i otworzył drzwi. Zlustrował swoją towarzyszkę wzrokiem. Zatrzymał się na jej butach.- Nie będzie ci w nich za ciężko?
- Nie, a niby czemu?- Powiedziała zdziwiona.
- Wyglądają na ciężkie...
- Eeee tam. Są najlepsze.- Powiedziała i wyszła na klatkę schodową.- A tak w ogóle to nie zmieniaj tematu. Jedziemy moim samochodem.
- Nie.- Powiedział stanowczo, złapał za dużą torbę, do której wcześniej napakowali broń i zamknął drzwi.
- No niby czemu?- Zatrzymała się na schodach.
- No ci chyba tłumaczę, że będzie szybciej, nie?
- Nie!
- Jak sobie chcesz. Stracimy tylko czas.- Założył swoje ciemne okulary i dalej schodził bez słowa po schodach.
- Wrrr..No dobra!- Warknęła Jess i poszła za nim. Gdy wyszli z budynku, skierowali się na parking.- Wziąłeś broń?
- Yep. Wszystko mam w torbie.- Powiedział i przerzucił sobie torbę przez jedno ramię tak, aby mu się lepiej prowadziło i wsiadł na swój pojazd.- Wsiadaj.
- Już się robi panie Jackson.- Powiedziała cicho i wsiadła na motor.
- Coś mówiłaś?- Zapytał odpalając silnik.
- Ja? Nie, skądże.- Powiedziała i objęła go rękoma żeby nie spaść z pojazdu.
- Jak chcesz to z tyłu masz uchwyt.- Zaczął się śmiać.
- I co z tego? Jedź.- Powiedziała, a motor ruszył.

                                                                                                 *
Tymczasem Sam i Dean zatrzymali się w małym hostelu w niewielkim miasteczku w stanie Oregon. Bracia właśnie ubierali się w garnitury, ponieważ musieli jechać sprawdzić okoliczności zgonu dwudziestoletniego mężczyzny, o którym przecztali w gazecie.
- Wyglądam w tym jak idiota.- Mruknął Dean, a Sam zlustrował go wzrokiem.
- Co Ty.. pasuje ci..- Stwierdził Sam śmiejąc się.
- Zamknij się.- Powiedział z zabójczym wzrokiem Dean.- Chodźmy już.- Oznajmił i poszedł do samochodu, a za nim poszedł Sam. Kilka minut później byli już w drodze.
                                                                                           *
- Jackson ja cię zapierdziele. I niby ja mam w tym CZYMŚ chodzić po mieście?- Mówiła z oburzeniem Jess. Michael kazał jej założyć garnitur.
- No przecież ładnie wyglądasz. Co ci znowu nie pasuje?- Westchnął i opadł na fotel. On i Jess zatrzymali się w tym samym hostelu co bracia. Problem w tym, że o tym nie wiedzieli.
- WSZYSTKO mi nie pasuje! No weź popatrz! Jak stara babcia wyglądam nooo. Już męskie garnitury są ładniejsze.
- Oj nie marudź. Ile my tam będziemy? Piętnaście minut? Jess ja cię błagam. Ubieraj się i jedziemy.
- A ty? Ludzie cię przecież poznają, a już na pewno nikt nie uwierzy, że sławny Król Popu Michael Jackson jest z FBI.
- Dlatego TY pójdziesz z nimi gadać, a JA zostanę przy motorze.- Stwierdził szczerząc się od ucha do ucha.
- O nieee. Tego mi nie zrobisz. Ja nigdzie sama nie idę!
- Oj przecież żartowałem. Mam przebranie. Czekaj, zaraz przyjdę.- Powiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Piętnaście minut później przyszedł do Jess. Miał na sobie czarny garnitur i eleganckie buty. Na nosie miał czarne okulary.
- I to niby twoje przebranie?- Prychnęła Jess.- Powaga?
- Tak.- Powiedział uśmiechnięty.
- No dobra...- Westchnęła.- Idziemy, ale jak później będzie nas gonić tłum rozwrzeszczanych fanek i dziennikarzy to powiem, że cię nie znam i że tylko przechodziłam obok ciebie.- Powiedziała i oboje wyszli z budynku, a potem pojechali do kostnicy z zamiarem sprawdzenia ciała tego zabitego mężczyzny.
                                                                                                *
Sam i Dean wyszli z samochodu i właśnie zmierzali w kierunku szpitala, w którym znajdowała się kostnica.
- Że też ci się nagle jeść zachciało... Tylko czas straciliśmy przez ciebie.- Powiedział Sam otwierając drzwi do szpitala.
- Cicho bądź. Na głodniaka nie umiem pracować.
- Idziemy do kostnicy, a ty się burgerami opychasz pacanie.- Mruknął Sam. Nagle zauważyli dwie postacie zbliżające się do nich. To byli Michael i Jess.
- Co do...- Mruknął Dean gdy zobaczył swoją siostrę.
- Dzień dobry panowie. Co tak późno?- Zagadnęła Jess.
- Bo się komuś BURGERÓW zachciało.- Powiedział Sam.- Przez niego tylko czas straciliśmy.
- Zamknij się. Coś ci już chyba mówiłem, nie? No właśnie.- Burknął Dean.- Co wy tu robicie?- Zwrócił się do swojej siostry i MJ.
- Serio? Myślałeś, że nie zobaczę tej gazety na stole?- Zaśmiała się.
- Sam, masz wpierdziel.- Warknął do Sam'a.- Zostawiłeś tą gazetę na stole? Powaga?
- Zapomniałem o niej.
- Dobra, kij z tym. Dowiedzieliście się coś?- Zapytał Dean.
- Trochę. Ofiara nazywa się Patrick Smith, 20 lat, rozszarpany na strzępy.
- Jak zginął?
- Tydzień temu pojechał z przyjaciółmi pod namiot do lasu. Podobno "napadł ich niedźwiedź". Nie za bardzo chce mi się w to wierzyć biorąc pod uwagę to, że to już szósty taki przypadek w ciągu  ostatnich czterech tygodni. Patrick'a znalazł miejscowy myśliwy Jack Steel. Pozostałej trójki nie znaleziono. - Powiedział Michael.
- Skąd wy to wiecie?
- Ten cały gościu od kostnicy.. Nie pamiętam jak on tam się zwie, znał Patrick'a.- Powiedziała Jess.
- No to grubo.- Skomentował Dean.- Gdzie się zatrzymaliście?
- W tym takim hostelu niedaleko.
- To tak jak my. To robimy tak....Wy wracacie do hostelu, idziecie do naszego pokoju i szukacie czegoś przydatnego w tych wszystkich książkach w tej takiej dużej czarnej torbie leżącej obok łóżka, a  my jedziemy do tego myśliwego. Może od niego się coś dowiemy. Macie jego adres?
- Tak. Wzięłam od tego gościa w kostnicy.- Powiedziała Jess i dała Dean'owi karteczkę z adresem.
- Ok. To my jedziemy. Macie tutaj klucz do naszego pokoju. Jakby co to pokój 310.- Dean podał siostrze klucz do pokoju.- Tylko grzecznie mi tam!- Powiedział gdy wychodzili.
- A temu tylko jedno w głowie.- Mruknęła ze zrezygnowaniem Jess.
- No dobra. To jedziemy.- Stwierdził MJ i zaraz byli w drodze do hostelu.
- Jezu jaki burdel...- Stwierdziła Jess gdy weszli do pokoju Sam'a i Dean'a.- Od razu widać, że tutaj bracia Winchester przesiadują. Wszystko porozrzucane, śmieci na podłodze... Cali oni.
- Haha no nieźle.- Powiedział Michael.- To gdzie ta torba?- Zapytał rozglądając się.- O! Jest.- Wyciągnął z niej stos książek.
- O w dupe... dużo tego trochę.- Powiedziała Jess siadając na jednym z łóżek.
- No trochę..
- Ej patrz!- Powiedziała Jess wyciągając spod poduszki pistolet Dean'a i srebrny sztylet.- To się nazywa prawdziwy łowca.
- Przezorny zawsze ubezpieczony.
- Taaaa jasssne. Pewnie mu się samoloty śnią.- Zaczęła się śmiać. Michael zresztą też.
- Że co?
- Serio. Dean panicznie boi się latać samolotami.
- Nie noo powaga?
- No na serio!- Jess już leżała na podłodze przez ten śmiech.- Ale to jeszcze nic!- Podniosła się.- Sam boi się klaunów!
- AHAHAHAHAHAH!- MJ aż brzuch rozbolał od tego śmiania.- Weź bo nie wyrobie!
- HAHAHAHHAH! Dobra spokój. Ogar.- Powiedziała Jess ciężko dysząc.
- No ja nie mogee.. Jak się można bać klaunów?
- Nie wiem. Dobra. Szukajmy, może coś znajdziemy.- Zarządził Michael. Przez kolejne dwie godziny siedzieli na łóżku Dean'a  zatopieni w lekturze.
- Ej weź mi podaj to tamto.- Pokazała na ciekawie wyglądający dziennik. Otworzyła go i zamarła.- O ja jebie.- Przybliżyła głowę do napisu bo myślała, że się przewidziała.- Weź zobacz bo mnie już chyba wzrok zawodzi.- Podała dziennik MJ.
- Powaga?- Powiedział gdy również przeczytał napis.- John Winchester?
- Kuźwa to on miał dziennik?
- Widocznie tak...
- Dobra daj.- Zabrała mu.- Może tam coś będzie.- Powiedziała i zaczęła czytać.- O! Słuchaj!  23 lata temu tata chyba był w takiej samej sytuacji co my. Ofiarami było kilkoro przyjaciół, którzy wybrali się pod namiot do tego lasu nieopodal. Tata pisze, że ten stwór nazywa się Wendigo, żywi się ludzkim mięsem i potrafi naśladować ludzkie głosy np. wołanie o pomoc. Jedynym sposobem na zabicie Wendigo jest spalenie, bądź zabicie ich przy użyciu srebrnego noża lub pocisków.
- No to trochę informacji już mamy. Teraz szukamy gdzie to coś może mieć kryjówkę i co może nas od tego chronić.- Powiedział Michael i zaczął szukać w książce.- Mam!- Powiedział i zaczął czytać.- " Według legend może osiągać do 4 metrów wysokości. Jego broń stanowią nie tylko ostre pazury i kły, ale i niewiarygodna szybkość i siła, którą dysponuje. Potwór ten jest opisywany jako potwornie chudy człowiek, w zasadzie same kości pokryte pomarszczoną skórą w szarym kolorze."
- To wiemy już jak wygląda.- Powiedziała.- Szukaj gdzie mogą mieszkać.
- Mam. " Wendigo przez wiele lat nie muszą polować. Hibernując  w ciemnych i opuszczonych miejscach np. starych kopalniach. Kiedy jednak się budzą są bardzo głodne i rozpoczynają polowanie na ludzi. W ich naturze jest również robienie " zapasów" z ludzi, dlatego często pokrywają swoje ofiary i przetrzymują je w pewnego rodzaju spiżarniach."
-Jeszcze szukaj jak się od nich chronić.
- " Przed atakiem Wendigo chronią symbole anasazi, które narysowane np. na ziemi nie pozwalają potworowi przez nie przejść."
- No fajnie, ale jak to wygląda?- Zapytała, a Michael pokazał jej te symbole w książce.
- Aha... no dobra. Znaczy się szykuje się nam polowanie.
- Tak jakby.
- Ja pierdziele... Jak ja dawno na polowaniu nie byłam.
- Jak chcesz to przecież możesz zostać.
- Jasne, ja sobie tu zostanę, a wy w tym czasie będziecie polowali na to coś ryzykując życie? Coś ty głupi?
- No ok. Tylko mówię przecież.- Powiedział i w tym samym czasie usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili Sam i Dean weszli do pokoju.
- Cześć.- Powiedzieli.
- No cześć.- Powiedziała Jess.- Dowiedzieliście się czegoś?
- Wiemy tylko gdzie młodzi rozstawili ten swój namiot i gdzie ten myśliwy znalazł tego Patrick'a.
- Uuuuu to słabo coś. My się dowiedzieliśmy dużo.
- Co takiego?- Zapytał Sam.
- Siadajcie to wam opowiemy.- Zaproponowała Jessica. Bracia usiedli, a Jess i Michael opowiedzieli wszystko czego się dowiedzieli.
- No to pakujemy się i jedziemy do tego lasu.- Zarządził Dean.- Jess zostajesz.
- No chyba cię głowa boli! Nigdzie nie zostaję. Jadę z wami i koniec kropka a jak nie to kopa w dupe dostaniesz moimi butami a tego byś nie chciał!
- Jess to niebezpieczne.
- A czy kiedykolwiek robiliśmy coś co było bezpiecznego?
- No nie ale...
- No właśnie! Jadę z wami.
- Eh.. No dobra.- Mruknął gniewnie Dean.- Idźcie się pakować.- Po tych słowach Jess i Michael wyszli z pokoju i skierowali się do swojego.
- Weź tą torbę z bronią i czekaj na mnie ja tylko skoczę do łazienki.- Powiedziała i pognała szybko do łazienki. Wróciła kilka minut później. Razem poszli z powrotem do Sam'a i Dean'a.
- Jedziecie z nami czy motorem?- Zapytał Dean.
- Z wami.- Odpowiedzieli oboje.- Więcej miejsca.
- Ok to idziemy.- Kilka minut później byli już w drodze. Dean jak zwykle prowadził, Sam siedział obok niego, a Jess z Michael'em siedzieli z tyłu.
- Michael?- Zagadnął Dean.
- Tak?
- Tak ogólnie to jak to zrobiłeś, że cię nie rozpoznali nigdzie?
- Ludzi łatwo da się oszukać. Wystarczy ubiór w innym stylu, troszkę zmieniony głos, inne nazwisko i odrobinę przerobione zdjęcie na identyfikatorze. Oczywiście wszyscy się mnie pytają czy jestem Michael'em Jackson'em a ja im wtedy tylko wciskam kit, że jestem do niego strasznie podobny i że dużo osób mnie z nim myli.
- Nieźle żeś to wykombinował.- Pochwalił go Dean.
- Sam się zdziwiłem, że tak szybko mi uwierzyli.
- Hahah no to nieźle.- Zaśmiała się Jessica.
Po piętnastu minutach byli już na miejscu. Wyszli z samochodu i zabrali z bagażnika torbę z potrzebnymi rzeczami. Wyruszyli w las. Doszli na miejsce gdzie grupa przyjaciół rozbiła namiot. Leżało tam pełno różnych rzeczy. Od strzępów ubrań aż po  pozostałości po namiocie.
- Rozejrzyjmy się tu trochę.- Zarządził Dean.
- Ej patrzcie!- Krzyknęła Jess i podniosła kamerę wideo. Sam, Dean i Michael podeszli do niej.- Może coś nagrali...- Powiedziała i włączyła ostatni film. Przedstawiał on na początku las w nocy. Ten kto nagrywał prawdopodobnie szedł sam przez ciemny i mroczny las. Nagle dało się usłyszeć głośny, dziki ryk.
- O shit shit! Sarah! Gdzie jesteś?!- Krzyczał autor nagrania. Było słychać jak biegnie przez gęstwiny. Znowu usłyszeli ten dziki ryk. To coś było coraz bliżej. Nagle autor nagrania ustał. Skierował kamerę do góry na drzewo stojące naprzeciw niego. Nagle z drzewa spadło ciało. Było całe we krwi i poszarpane. Autor nagrania zaczął głośno krzyczeć i znowu biegł przez gęstwiny. Nagle przed nim pojawiła się wielka postać. Była chuda a jej ciało pokrywała szara pomarszczona skóra. Miała wielkie szpony i kły. Zaczęła ryczeć. To do niej należał ten ryk, który usłyszeli wcześniej. Po chwili zaczęła gonić mężczyznę z kamerą. Autor przewrócił się a wtedy bestia go dopadła i rozszarpała na strzępy.
- Jezu Chryste...- Szepnęła Jessica.
- Boże...- Mruknęli Michael i Sam.
- Co to kurwa było?!- Powiedział zdenerwowany Dean.- Słuchajcie musimy się zbierać. Zaraz się ściemni a nie wiem jak wy ale ja nie chcę skończyć jako kolacja tego czegoś. Nagle usłyszeli wołanie o pomoc.
- Co to było?- Powiedział Sam.
- Ktoś chyba woła o pomoc. Idziemy.- Powiedział Dean. Poszli za tym tajemniczym głosem.
- Ej to było gdzieś tu, nie?- Zapytała Jess gdy oddalili się już spory kawałek od miejsca rozbicia namiotu.
- No tak. To stąd dochodziły te krzyki.- Powiedział zdziwiony MJ.
- O w dupe...- Powiedziała Jess.
- Co jest?- Zapytał Dean.
- Pamiętacie co tata pisał o Wendigo w swoim dzienniku?
- Potrafi naśladować ludzkie dźwięki np. wołanie o pomoc.- Powiedzieli wszyscy na raz.
- O w dupe..- Powiedział Dean.- No to klapa.
- Co robimy?- Zapytał Michael.
- Wracamy.- Powiedziała Jess.- Ale zaraz... eeee.. skąd my przyszliśmy?
- No to kurwa ładnie.- Skomentował Dean.- Zostajemy tutaj i czekamy do rana. Już się ściemnia. Rozpalmy ognisko. Jess, Michael- Zwrócił się do nich.- Idźcie po drewno, a ja z Sam'em ogarniemy tu trochę.
- Ok.- Powiedzieli Jess i Michael i poszli w las szukać jakiegoś drewna na opał.
- Kurde, ciemno już.- Powiedziała Jess po chwili ciszy.
- No trochę... Masz latarkę?- Zapytał.
- Yhym.- Mruknęła. Wyciągnęła latarkę i włączyła ją. Światło rozświetliło im drogę. Para stanęła jak wryta. Jakieś 10 metrów przed nimi stała ta wielka postać. Stali tak przerażeni jeszcze jakieś 3 minuty.
- Boże, Michael... Co robimy?- Zapytała cicho Jessica.
- Nie wiem... Widzi nas, to jest pewne. Nie ruszajmy się na razie.- Odpowiedział cicho. Nagle stwór zaczął ryczeć tak jak na filmie, który oglądali przy namiocie. Potwór zaczął biec w ich stronę.
- O ja pierdole...- Szepnęła Jess.
- Wieeeeej!!!- Wrzasnął MJ i pociągnął ją za rękę. Uciekali tak przez gęstwiny dobre 10 minut, gdy nagle Jessica przewróciła się o korzeń drzewa. Michael szybko pomógł jej wstać i uciekali dalej. Biegli szybko, ale słyszeli, że Wendigo jest coraz bliżej. Michael spojrzał się za siebie. Serce zabiło mu jeszcze mocniej. Potwór był już tak blisko. Usłyszał krzyk Jessiki, odwrócił się i zobaczył jak Wendigo porywa jego towarzyszkę.
- Jess, nie!- Krzyczał.
- Mike!- Usłyszał z oddali. Wołał ją jeszcze przez kilka minut, ale nie usłyszał odpowiedzi. Został sam w środku lasu jedynie z latarką. Postanowił zawiadomić chłopaków. Biegnąć ile sił w nogach myślał co dalej będzie. Czy uda im się uratować Jess? Jego ukochaną? Obiecał sobie w duchu, że odnajdzie ją, a tego potwora własnoręcznie zabije. Takie było jego postanowienie, a tak się składa, że jest człowiekiem upartym i za wszelką cenę dąży do celu.

No i to by było na tyle :) Piszcie co o tym sądzicie. 
No i... w końcu mamy pierwsze polowanie! :D Te cytaty z książki, którą czytał MJ wzięłam z portalu http://supernatural.com.pl/
A! I jeszcze coś... Dodałam zakładkę " O mnie". Jeśli chcecie to wpadajcie tam i pytajcie o co chcecie. Więcej szczegółów w zakładce ;)
Pozdrawiam i nie wiem kiedy wrócę, Emaa ;D